Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2015

Dekameron.pl (Zbigniew Nienacki, "Raz w roku w Skiroławkach")

Od kilku, a może nawet kilkunastu lat utarł się u mnie pewien wakacyjny rytuał czytelniczy - w każde wakacje czytam jedną z dwóch książek. Naprzemiennie, więc jeśli w zeszłym roku powtarzałem pierwszą z nich, to w tym przyszła kolej na drugą, za rok znów ta pierwsza - i tak w kółko bodaj od 1990 roku :-) Powstały w ten sposób dwuletni interwał czasowy jest akurat odpowiedni, żeby za ponowną lekturą odrobinę zatęsknić. A te dwa wiekopomne dzieła to zza oceanu "Na południe od Brazos" i rodzime "Raz w roku w Skoroławkach". W tym roku wypadły "Skiroławki". Co jest takiego niezwykłego w tej niegdyś (nie za mojej pamięci, w roku jej wydania miałem 6 lat) skandalizującej, wręcz oskarżanej o pornografię książce? 

Zamojskie Zygi początki (Marcin Wroński, "Kwestja krwi")

Zamojskie początki kariery Zygi Maciejewskiego były wspominane - jak mi się zdaje - już od pierwszego tomu jego przygód. Wymieniany był na przykład komisarz Leon Przygoda, sportretowany w pamiętnym epizodzie w "Vabanku" ("Pedant, szczególarz" - mówią o nim z uznaniem Kwinto i Duńczyk). Było więc kwestią czasu, kiedy autor, budujący swój cykl nie na zasadzie prostych kontynuacji, a raczej chronologicznych puzzli, opowie nam o młodości swojego bohatera. Tym razem osnową fabuły jest ziemiański romans, ofiarą - właściwie początkowo tylko zakrwawiona damska rękawiczka. Trupa więc nie ma, a że w tym samym czasie ktoś włamał się do kasy ogniotrwałej rejenta Lesmana, rękawiczka bez właścicielki schodzi w policyjnych priorytetach na dalszy plan. A przynajmniej powinna zdaniem zwierzchników 26-letniego aspiranta Maciejewskiego, stawiającego pierwsze kroki w zawodzie. Ale nie zdaniem samego Zygi, zwłaszcza, że to właśnie rejent Lesman dostarczył na komisariat rzeczoną ręk

James Ellroy, "Perfidia" - zapowiedź

6 grudnia 1941 roku. Stany Zjednoczone w przededniu  II wojny światowej. Ostatnie nadzieje na pokój gasną, gdy japońskie samoloty bombardują Pearl Harbor. Wybucha wojenna zawierucha. Wokół miasta Los Angeles, które do tej pory było bezpieczną przystanią dla lojalnych Amerykanów japońskiego pochodzenia, zaciska się pętla nienawiści. Pierwsi Japończycy trafiają do obozów internowania. Makabryczne zabójstwo japońskiej rodziny ściąga na miejsce zbrodni trzech mężczyzn i jedną kobietę. William H. Parker jest kapitanem wydziału policji Los Angeles. Parker pozostaje w ostrym konflikcie z sierżantem Dudley’em Smithem - irlandzkim emigrantem, byłym zabójcą IRA i raczkującym spekulantem, pragnącym czerpać zyski z wojny. Hideo Ashida jest policyjnym chemikiem, a jednocześnie jedynym Japończykiem na liście płac policji Los Angeles. Kay Lake to poszukująca przygód nowicjuszka. To niezwykła opowieść o II wojnie światowej i Los Angeles, jakiej James Ellroy wcześniej nie napis

Zaległe skontrum 2013

Porządkując zaplecze bloga znalazłem brudnopis zapomnianego posta podsumowującego 2013 (tak, tak) rok. Wynika z niego, że żadnej książce nie wystawiłem oceny maksymalnej, ale kilka było całkiem blisko. Czyli zamiast książki roku - siedem wyróżnień dla siedmiu książek z oceną 5,5 na 6. Oto one (wraz z linkami do recenzji):

Odkurzanie notesu, czyli notatki zaległe (8)

Król Larry (Jane Smiley, "Tysiąc akrów") Wpisana w rozległe pejzaże stanu Iowa dość wierna trawestacja szekspirowskiego "Króla Leara". Stary farmer postanawia podzielić wielką posiadłość pomiędzy trzy córki. A właściwie pomiędzy dwie, bo na trzecią, najmłodszą, tuż przed podjęciem decyzji zdążył się obrazić. Zmiana układu sił doprowadzi do napięć między córkami a apodyktycznym ojcem, a w ich efekcie na światło dzienne wypłyną skrzętnie skrywane rodzinne tajemnice sprzed lat. Powieść Jane Smiley wygrywa dobrze poprowadzoną dramaturgią psychologicznych relacji i wpisaniem fabuły w specyficzny etos amerykańskiego farmerstwa, ale w ogólnym rozrachunku sprawia wrażenie tylko solidnie odrobionej pracy domowej z zakresu adaptacji klasyki literackiej w rodzimych realiach. Dobrze się czyta, ale nie szarpie emocjonalnie tak jak powinno, tym bardziej, że wspomniane mroczne rodzinne tajemnice łatwe są do przewidzenia. Tym razem Nagroda Pulitzera jakby na wyrost. 4,5 / 6