Debiutancka powieść irlandzkiego pisarza, którego trzecią (i jak dotąd ostatnią) książkę, czyli kapitalną "Ulicę marzycieli" , czytałem w marcu. Łatwo sprawdzić, że "Zaułek łgarza" ma podłoże autobiograficzne: autor, podobnie jak jego bohater, porzucił studia w Cambridge i przez pewien czas byl londyńskim koszardem. Powieściowy Ripley Bogle, 22-letni wyrzutek irlandzkiego pochodzenia, to bezdomny pełną gębą - poznajemy go zmarzniętego, głodnego, kiedy ledwie żywy snuje się po stolicy brytyjskiego Imperium. Towarzyszymy mu raptem cztery dni, ale Bogle, piekielnie inteligentny i oczytany, zdąży opowiedzieć nam całe swoje dotychczasowe życie, w dodatku wpuścić nas kilka razy w maliny, przez co, kiedy wreszcie pod koniec zdobywa się na szczerość, pozostawia czytelnika w głębokiej konfuzji i zmusza do przewartościowania oceny swojej osoby. Szkoda jedynie, że polski wydawca zdecydował się na tytuł, który już na starcie podważa wiarygodność bohatera, co niestety osłabi