Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2015

30. rocznica śmierci Stanisława Rembeka

Stanisław Rembek w swoim mieszkaniu, 1967. Źródło: EAST NEWS fot. Danuta Łomaczewska, repr. za www.rp.pl Dziś mija 30 lat od śmierci Stanisława Rembeka, jednego z najważniejszych dla mnie polskich pisarzy. W II RP zasłynął dwoma powieściami o wojnie polsko-bolszewickiej, z których druga - "W polu" - uznana została za arcydzieło prozy batalistycznej i antywojennej przewyższające "Na zachodzie bez zmian" Remarque'a (opinia Marii Dąbrowskiej). W PRL - z powodu tematyki - stał się pisarzem niedrukowalnym, a tylko dzięji pomocy Bolesława Piaseckiego opublikował powieść okupacyjną "Wyrok na Franciszka Kłosa" (1947) i opowiadania o powstaniu styczniowym (1956). Następne lata przeżył pisząc do szuflady, przytrzaśnięty całkowitym zakazem publikowania. Zmarł w nędzy, schorowany i zapomniany w wieku 84 lat. Z niepamięci wydobyła go dopiero pośmiertnie Joanna Siedlecka ("Wypominki"), a Grzegorz Łatuszyński opublikował w wydawnictwie Agawa c

Rewelacja z Belfastu (Robert McLiam Wilson, "Ulica marzycieli")

Zupełnie przypadkiem na św. Patryka - książka z Irlandii Północnej. Wszystkie opowiadania traktują w gruncie rzeczy o miłości. Ech, chyba od lektury "City" Baricco (marzec 2012 roku) nie zdarzyło mi się tak głęboko zakochać w książce, wpaść po uszy, ulec szeregowi emocji, wybuchom śmiechu i wielu wzruszeniom, dać się prowadzić autorowi jak po sznurku, zaangażować do tego stopnia, by z zamknięciem książki natychmiast zatęsknić za jej bohaterami. Dzięki Bibliożercy poznałem nieprzeciętną czeredę uroczych młodych Irlandczyków - wiecznie przegranego Jake'a (rozwód jeszcze przed 30-tką), grubego Miśka, który z głupia frant wygrywa na loterii życia wielką miłość i szalony fart w interesach, wściekłą bojowniczkę Aoighre, Roche'a - wyszczekane dziecko ulicy, innych kumpli od kufla i szereg indywiduów zamieszkujących Belfast. Jak przecudnie ironiczny jest styl Wilsona, jak wyważone są nuty melancholii w całej kompozycji! Potrafi uwieść, uśpić czujność - i wstrząsn

Zgroza... zgroza... (Stanisław Srokowski, "Nienawiść")

Jeśli bierze się do ręki książkę, na motywach której Wojciech Smarzowski (zwłaszcza on!) kręci film o rzezi wołyńskiej, to oczywiście nie można się spodziewać, że będzie to lekka lektura. Ale nie przewidziałem, ze to pozycja AŻ TAK makabryczna, AŻ TAK przejmująca. W zasadzie miałem o niej nie pisać. Ale nie mogę jej przemilczeć. Srokowski, który sam jako dziecko przeżył rzeź swojej wsi, w szesnastu opowiadaniach dał świadectwo apokalipsie, jaką były akcje UPA wobec polskiej i żydowskiej ludności Wołynia (ale i Podola, a także Lubelszczyzny). Trzeba uprzedzić, gdyby ktoś, jak ja, nie zdawał sobie sprawy do czego zdolni byli wówczas Ukraińcy, że opisane przez Srokowskiego akty okrucieństwa przechodzą ludzkie pojęcie. Cóż mogę powiedzieć po tym, kiedy jedno z opowiadań ("Lea"), opisujące kaźń wykonaną na matce i bracie na oczach kilkuletniej dziewczynki, doprowadziło mnie do takiego stanu emocjonalnego, że Z ULGĄ przyjąłem śmierć tego dziecka, bo zaprawdę lepiej, że na konie

Z rozmachem (James Clavell, "Tai-Pan")

James Clavell (1924-1994), z pochodzenia Anglik, z miejsca urodzenia Australijczyk, z wyboru Amerykanin, to autor raptem sześciu powieści, jednak przynajmniej trzy z nich to światowe bestsellery. Debiutował na poły autobiograficzną powieścią obozową "Król szczurów", by od drugiego dzieła (właśnie "Tai-Pan") poświęcić się tematyce historycznej w konwencji przygodowej. Książki te, początkowo zresztą niepowiązane ze sobą (trzeciego w kolejności powstania "Shoguna" nic nie łączy z wyżej wymienionymi poprzednikami), stopniowo ułożyły się w sagę sięgającą z jednej strony początku XVII wieku i aż lat 70. XX wieku z drugiej. Największy rozgłos przyniosły jednak Clavellowi egzotyczne wycieczki w przeszłość - do feudalnej Japonii ("Shogun") i recenzowana tu do początków Hongkongu.