Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2015

Odkurzanie notesu, czyli notatki zaległe (6)

Ernest Hemingway, "Wyspy na Golfsztromie" Wydane pośmiertnie (nie one jedne z dorobku Hemingwaya) "Wyspy" to przejmujące studium radzenia sobie z poczuciem straty; na wielu poziomach, a z każdym kolejnym etapem - na poziomach coraz głębszych, jak kolejne kręgi piekielne. W wątkach byłych żon, zwłaszcza ukochanej pierwszej, w relacjach z rzadko widywanymi synami, łatwo dopatrzeć się tropów autobiograficznych. Podobnie jak w postaci głównego bohatera, mieszkającego na Karaibach samotnego malarza Thomasa Hudsona, odbija się sam autor, ze swoją szorstką, skrytą wrażliwością, z kultem męskiej siły wymieszanym z pogmatwanym życiem emocjonalnym. Trzeba przyznać, że jest to mieszanka, czy raczej koktajl, jedyny w swoim rodzaju; model mężczyzny równie ponadczasowy co Humphrey Bogart w swoim nieśmiertelnym prochowcu. Pierwsza część "Wysp" ma niepowtarzalny klimat raju, tyle że jest to raj tuż przed utratą. W przebieg ostatniej wizyty trzech ukochanych synów, prz

Jadą wozy... (A. B. Guthrie, "Droga na Zachód")

Powieść Alfreda Bertrama Guthriego, jr. uhonorowana w 1950 roku Pulitzerem, wpisuje się w nurt westernu "osadniczego"; najmniej zmitologizowanego, i - co charakterystyczne - niezbyt obfitującego w arcydzieła. Z dorobku filmowego zapamiętany został bodaj tylko western-kolos "Jak zdobywano Dziki Zachód" (1962). W nurcie tym brak typowego westernowego konfliktu, a ważniejsze jest pokonywanie kolejnych trudów wędrówki i ewolucja postaci w jej trakcie (w tym ujęciu western "osadniczy" jest w pewnym sensie prekursorem, tak bardzo amerykańskich z ducha, "filmów drogi"). Tak też jest w "Drodze na Zachód", której autor przedstawia modelową historię wyprawy grupy osadników z Missouri do dopiero zasiedlanego wówczas, czyli w l. 40 XIX wieku, Oregonu. Przebieg powieściowej wyprawy to wierne odtworzenie rzeczywistych warunków życia na tzw. Szlaku Oregońskim (bagatela - 3000 km!), którym całe rodziny przemierzały kontynent amerykański.

Przemija jeździec (Larry McMurtry, "Horseman, Pass By")

O samym Larrym McMurtrym można poczytać na stronie "Lonesome Dove" , więc wspomnę tylko, że ten jeden z najważniejszych pisarzy na zachód od Mississippi jest u nas znany szczątkowo: z napisanych przez ponad pół wieku 32 powieści i 14 tomów esejów i literatury faktu wydano w Polsce całe 6 powieści, i to niekoniecznie same najlepsze. No dobra, "Lonesome Dove" jeszcze ujdzie *) , "Ostatni seans filmowy" też ma dużo uroku, a "Czułe słówka" to w swoim gatunku niekwestionowany klasyk. Ale reszta to był wybór z przypadku, w dodatku wydany w koszmarnie kiczowatych okładkach. "Od zawsze" czułem w kościach, że jeśli sięgnę w końcu po powieść w języku angielskim, będzie to książka właśnie McMurtry'ego. Jego debiutancki "Horseman", kupiony gdzieś tam za grosze, czekał na swoją kolejkę ze trzy albo cztery lata. No i się doczekał. Językowo poszło gładko; zrozumienie tekstu oceniam na 80%, musiałem tylko podciągnąć słownictwo z zak

Odkurzanie notesu, czyli notatki zaległe (5)

Patrick deWitt, "Bracia Sisters" Powieść trochę gawędziarska, trochę humorystyczna, trochę łotrzykowska - ot, dwaj bracia bandyci, obdarzeni przeciwstawnymi osobowościami (narrator Eli jest tym bardziej introwertycznym i refleksyjnym) przemierzają Dziki Zachód w celu, wykonania pewnego zlecenia (zlecenia, oczywiście, na kogoś). Spotykają galerię postaci tak barwną, że skojarzenia z filmami Coenów nasuwają się same. Książka sprawnie napisana, czyta się nad wyraz miło - niby nie arcydzieło, ale na szczęście dalekie od pustej żonglerki gatunkowymi kliszami. A że westerny mało kto już pisze - tym większy plusik.   5 / 6 Johan Theorin, "Nocna zamieć"  Chyba mam jakiś defekt związany ze skandynawskimi kryminałami, bo jak już sięgnąłem po jeden z nich, okazało się, że po paru miesiącach prawie nic z niego nie pamiętam. Specjalnie wybrałem książkę cieszącą się dobrą opinią, ale nie z tych najpopularniejszych, a także nie związaną z socjologicznym nur