Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z grudzień, 2011

Zamiast życzeń...

Josif Brodski - 24 grudnia 1971 roku W Wigilię każdy do żłobu się pchałby:   w delikatesach ścisk, błoto i zaduch. Z powodu puszki kakaowej chałwy   organizuje oblężenie lady tłum objuczony, grożąc samosądem:   każdy sam sobie królem i wielbłądem. Torby, pakunki, worki, siatki, tutki,   czapki, krawaty, przekrzywione na bok. Wszędzie woń dorsza, cynamonu, wódki,   świec, mandarynek, igliwia i jabłek. Przez chaos twarzy i śnieżną zawieję   nie da się dojrzeć ścieżki do Betlejem. Roznosiciele ubożuchnych darów   śpieszą się, skaczą do tramwajów w biegu; w wyrwy podwórek wsiąka z wolna naród,   choć wie, że nie ma w stajence niczego: nie ma bydlątek, żłobu, ni tej Pani,   nad której głową nimb złoty się pali. Pustka. Lecz sama myśl o niej sprowadza   światełko znikąd. I światłość się jarzy. Im potężniejsza jest Heroda władza,   tym większa pewność, że cud się wydarzy. W tej zależności, trwałej niewzruszenie,   ma swój mechanizm Boże Narodzenie. To właśnie Jego

Ω i Α, czyli ostatnie i pierwsze zdania (odc. 1.)

Tam początki i końce giną z oczu, z pamięci... (Josif Brodski, "Piąta rocznica") Każdy książkożerca ma swoje małe odchyły. Moim, oprócz obwąchiwania książek (to temat na osobną refleksję, tu wspomnę tylko, że mój ukochany zapach ma nieistniejąca już seria PIW-u Klub Interesującej Książki ) jest zaczynanie lektury książki od ostatniego zdania. Lubię wyobrażać sobie pisarza, który kończy swoją kolejną powieść - zbliża się do ostatniego akapitu, domknął już wszystkie wątki, pozostaje tylko ostatnie, pożegnalne ujęcie, z którym zostawi czytelnika; potem pisze to ostatnie, najostatniejsze zdanie, po którym uznaje opowieść za zamkniętą i skończoną. Stawia ostatnią kropkę, odchyla się w fotelu i stwierdza, że po tym właśnie zdaniu nie ma już nic do dodania - książka jest kompletna, finis coronat opus . To oczywiście trochę taka romantyczna mrzonka, ale faktem jest, że ostatnie zdania w powieściach mają status szczególny. W dość skrajny sposób potwierdza to John Irving: